Kiedyś, i to wcale nie tak dawno temu, nie wyobrażałem sobie, że marka taka, jak Ferrari, może wypuścić na drogi coś innego, niż samochód napędzany klasycznym silnikiem spalinowym. Ale to było kiedyś i w sumie w ogóle mnie dziwi to, że teraz jest inaczej, a ja opiszę dla Was hybrydowe Ferrari 296 GTB.
Pierwsza hybryda z Maranello pokazuje, że takie samochody to przyszłość motoryzacji. Połączenie mocnego V6 o pojemności 3 litrów z silnikiem elektrycznym o pojemności 7,45 kWh daje naprawdę mocną hybrydę plug-in. Łączna moc silnika to aż 830 KM i 740 Nm momentu obrotowego. Te wartości przekładają się na osiągi – do „setki” potrzeba tylko 2,9 sekund, a prędkość maksymalna to oszałamiające 330 km/h. Nieźle jak na auto dopuszczone do ruchu po drogach publicznych. Co więcej, zamontowanie akumulatory, pozwalają na przejechanie 25 km bez wsparcia przez silnik spalinowy.
Ferrari 296 GTB jest autem tylnonapędowym – za płynne przenoszenie mocy odpowiada 8-stopniowy automat. Pomimo zastosowania ogniw elektrycznych, nie jest to auto ciężkie – waga 296 GTB to raptem 1470 kg. Samochód jest świetnie wyważony, za co w dużej mierze odpowiada centralnie umieszczony silnik spalinowy. Oczywiście jest to maszyna naszpikowana najnowszymi technologiami – adaptacyjne amortyzatory czy system Ferrari Slip Control zadbają o fun z jazdy. Za bezpieczeństwo odpowiadają doskonałe hamulce.
Osobny akapit warto poświęcić właściwościom aerodynamicznym auta – jak zawsze inżynierowie z Maranello zrobi świetną robotę. Przy prędkości 250 km/h docisk wynosi aż 350 kg. W dużej mierze odpowiada za to wysuwany spojler. Kochający prędkość kierowca ma do dyspozycji cztery tryby jazdy przełączane za pomocą E-Manettino: eDrive (elektryczny, bezemisyjny i cichy), hybrydowy (domyślny i oszczędny), Performance (silnik spalinowy pozostaje cały aktywny, elektronika „boostuje” podczas przyspieszania) oraz Qualify („ciśnie” układ spalinowy na maksa).
Stylistycznie w środku nie ma zaskoczeń – Ferrari trzyma swoje własne wysokie standardy. Mamy więc skóry, włókno węglowe, duży wyświetlacza centralny i ekonomicznie zaprojektowano przełączniki, a także wygodne fotele kubełkowe. To jest samochód, z którego nie chce się wysiadać!
Ile trzeba zapłacić, żeby stać się właścicielem takiej maszyny? We Włoszech za auto trzeba zapłacić około 280 000 euro w podstawowej wersji. Jeśli chcielibyście nabyć auto z pakietem Assetto Fiorano (pakiet wyczynowy zawierający m.in. m.in. więcej karbonowych elementów nadwozia, dodatkowe „lotki” na przednim zderzaku generujące dodatkowy docisk czy wyczynowe opony Michelin Sport Cup 2R) szykujcie się na dodatkowe ponad 33 000 euro na fakturze.
Co o tym myślisz?